Generał Polko o dowództwie USA w Poznaniu: Zwiększa nasze bezpieczeństwo, Putin doczekał się reakcji
W Poznaniu będzie się znajdować dowództwo V Korpusu Sił Lądowych Stanów Zjednoczonych w Polsce. Pierwsi oficerowie trafić do naszego kraju mają już w październiku, a docelowo ma się tam znajdować 20 tysięcy żołnierzy. Co oznacza ta decyzja?
Gen. Roman Polko: To podniesienie naszej współpracy wojskowej z USA na znacznie wyższy poziom, niewątpliwie zwiększenie naszego bezpieczeństwa. Fakt, że będzie się u nas znajdować dowództwo z trzygwiazdkowym generałem, to już jest poziom operacyjny. A do tej pory było jednak dowództwo jedynie dywizyjne.
Na czym polega różnica?
Ja wiem, że z poziomu czytelnika to może nie być do końca zrozumiałe. Chodzi o to, że takie dowództwo na wypadek, gdyby doszło do konfliktu na flance wschodniej, informacji wywiadu koncentracji rosyjskich wojsk na przykład na Białorusi, wtedy dowództwo operacyjne jest w stanie błyskawicznie przerzucić w rejon zagrożenia nie kilka tysięcy, ale kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. To ogromna zmiana. Są systemy zaopatrywania, logistyki, przy współczesnych możliwościach pozwala to na bardzo szybkie działanie. A więc to, co powstaje w Poznaniu ma dla naszego bezpieczeństwa wartość o wiele większą niż gdyby na naszym terenie znajdowały się olbrzymie oddziały piechoty amerykańskiej ale bez tego dowództwa i całej infrastruktury.
To ma być dowództwo całej wschodniej flanki NATO. Jakie jest jego znaczenie z punktu widzenia Rosji?
Kolosalne. Decyzja o powstaniu dowództwa w Poznaniu ma znaczenie nie tylko dla nas, ale dla całej wschodniej flanki Paktu Północnoatlantyckiego. Dla terenu od Skandynawii po Morze Czarne. Decyzja cieszyć może także kraje takie jak Finlandia, która nie należy formalnie do NATO, ale jej bezpieczeństwo także znacząco wzrasta.
Jest też jednak dużo krytycznych komentarzy w internecie.
To typowe reakcje trolli internetowych. Decyzja o umiejscowieniu dowództwa NATO w Poznaniu zdecydowanie zwiększa nasze bezpieczeństwo, pokazuje też, że nie ma mowy o końcu historii, który jakiś czas temu niektórzy przepowiadali. Nieobliczalne i agresywne działania Putina sprawiły, że nikt o końcu historii już nie mówi. A rosyjski prezydent doczekał się odpowiedniej reakcji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.